poniedziałek, 16 marca 2009

Jesienne Montevideo w rytmie tanga.


Mauro, Natalia i my. Zamierzaja sie wybrac w podroz po swiecie,
podczas ktorej beda zarabiac tanczac tango.
Jest szansa, ze i w Polsce bedziemy mieli okazje zobaczyc ich w akcji :)


Nowy kraj, nowe wrazenia. Mieszkamy u mlodej pary (slub odbyl sie 20 lutego!) i niezwykle szybko znalezlismy wspolny jezyk. Co wiecej - my stalismy sie kucharzami i nauczycielami polskiego, Mauro i Natalia natomiast zostali naszymi nauczycielami tanga i przewodnikami po urugwajskiej stolicy! W pierwszy dzien pieknej pogody (Montevideo przywitalo nas jesiennymi burzami i ulewnymi deszczami. Z trudem utrzymywalismy sie na nogach chodzac po wietrznych, szarych ulicach miasta) zabieraja nas na skuterowa wycieczke po miescie. Podziwiamy piaszczyste plaze ciagnace sie wzdluz calego miasta, poszczegolne dzielnice miasta zroznicowane pod wieloma wzgledami, stare budynki, parki, place. Az w koncu piekna pogoda zamienia sie w tropikalna burze. Rozowe blyskawice rozdzieraja niebo, cieply deszcz uderzajacy z ogromna predkoscia w odsloniete czesci ciala (no przeciez dopiero co bylo z 30 stopni!) boli niemilosiernie. W przeciagu kilku minut ulice, pod przykrywa ogromnej burzowej chmury, tona w ciemnosciach i zamieniaja sie w porywiste strumienie. Wszystko przemoczone do suchej nitki i usmiechy na ustach...


Z Natalia bylysmy tematem meskich uwag na ulicy.
Nie wspominajac o rejestracji skutera.



Rozswietlone centrum i stare miasto Montevideo
- widok z dzielnicy Cerro, w ktorej mieszkamy.



Dzielnica Cerro jest dzielnica imigrantow (praktycznie cala ludnosc Urugwaju jest imigrantami). Wsrod nazw ulic znalezlismy i polska! Jednak wydaje sie, ze jest to jedna z najgorszej jakosci ulic (praktycznie jej po prostu nie ma - miejscami wyglada jak sciezka wydetana pomiedzy krzakami), jakie w Montevideo dotychczas widzielismy...

Urugwajczycy - niezaleznie od wszystkiego - zawsze z termosem i mate pod pacha. Zdarza sie to nawet w kosciolach. W Urugwaju mate jest duzo bardziej popularna niz w Argentynie (choc w Argentynie nie przypuszcalismy, ze jest to niemozliwe). Z dotychczasowych obserwacji wynika, ze mieszkancy kazdego z odwiedzonych do tej pory krajow (z wylaczeniem Boliwii, ktora jest zupelnie innym swiatem) uwazaja te same potrawy i zwyczaje za najbardziej charakterystyczne akurat dla ich ojczyzny. I wszedzie, gdy dzielimy sie obserwacjami, spotykamy sie z powaznymi minami i lekkim oburzeniem!


Tango... Nasze pierwsze kroki tanga sprawiaja wrazenie, jakby mialy sie przerodzic w pasje... Muzyka i taniec wciaga nas, sprawia wielka przyjemnosc i po drugiej lekcji mozemy sie juz pochwalic pierwszymi udanymi podstawowymi figurami. Ale niestety nasz pobyt w Montevideo zbliza sie ku koncowi i nauke bedziemy musieli kontynuowac w Polsce. Co z tego wyjdzie - zobaczymy!


Troche czasu poswiecilismy takze na obserwowanie kolibrow, ktore chetnie przylatuja do ogrodka. Uwierzcie, na tym zdjeciu JEST koliber i jest to jedne z najlepszych zdjec, jakie udalo sie nam zrobic. Te male cuda natury sa po prostu nieuchwytne...