poniedziałek, 9 lutego 2009

Z widokiem na dach obu Ameryk.


Obserwowana do tej pory z Mendozy sciana Andow wydawala sie taka szara i jednolita. Jednak im bardziej zaglebialismy sie pomiedzy coraz wyzsze szczyty, wywieraly one na nas coraz wieksze wrazenie. Masywne i tak niepoukladane. Balagan geologiczny. Przerozne kolory, warstwy, faldowania. Czerwien przechodzi w braz, szarosc. Gdzieniegdzie biale, zielonkawe nalecialosci. Wodospady, doliny, sucholubne rosliny, roznorodne kaktusy. Wszystko na tle glebokiego, blekitnego nieba. Autobus ciezko posuwa sie naprzod - 180km od miasta, non-stop pod gore. Powoli pokonuje roznice wysokosci wynoszaca 2000m. A stamtad, z wioski Puente del Inca, gdzie podziwiac mozemy naturalny most skalny, idziemy kilka kilometrow, bo stanac twarza w twarz z najwyzszym szczytem swiata spoza Himalajow. Aconcagua. Goruje nad otaczajacymi ja szczytami. Potezna, okryta lodowcami. Po prostu piekna...